wtorek, 18 czerwca 2013

Larry rozdział 2


Larry Stylinson

*Louis

2.Leżałem skulony na podłodze dławiąc się łzami .To moja wina .To przeze mnie Harry był w szpitalu .Nie wiedziałem nawet ,czy jeszcze żyje .Tak bardzo chciałem go zobaczyć ,lecz nie mogłem .Niall zadzwonił jeszcze kilka razy błagając mnie o przyjazd do szpitala ,lecz ja odmawiałem .Znowu .Robiłem to zdecydowanie zbyt często .Chciałem ,ale nie mogłem tam jechać .Nie mogłem ,bo złamałbym się ,pozwoliłbym mu wrócić .Znów nalegałby ,aby się ujawnić .Nie obchodzili go chłopcy z zespołu .To zniszczyłoby karierę nie tylko nam ,ale też im .A przecież tak ciężko pracowali .Harry nie mógł zrozumieć ,że w tym nietolerancyjnym świecie nie ma miejsca dla Larrego .                                            
Wstałem ,podszedłem do barku i wyciągnąłem pierwszą z brzegu butelkę .Nawet nie wiedziałem co to jest ,nie obchodziło mnie to .Przyłożyłem ją do ust i przechyliłem .Zdążyłem wypić tylko połowę ,bo przerwało mi natarczywe pukanie .Westchnąłem i odłożyłem alkohol ,po czym podszedłem do drzwi .Odgarnąłem z oczu włosy lepiące się do mokrej od łez twarzy i spojrzałem zza zasłonki przez małe okienko w drzwiach .Za nimi stał Zayn .Nie mogłem go wpuścić . Nie teraz .Oparłem się plecami o drzwi i usiadłem ,opierając głowę na kolanach .                                                                                                               
 –Lou ,wiem ,że tam jesteś ! -krzyknął Zayn wciąż waląc w drzwi -Otwórz !                                                             
Nie zwracałem na niego uwagi .Po kilku minutach pukanie ustało .Odetchnąłem z ulgą .Powoli podniosłem się ,poszedłem do kuchni i nalałem do szklanki wody .Moja ręka zatrzymała się w połowie drogi do ust .Drzwi kuchenne ,prowadzące do ogrodu były otwarte .Najciszej jak umiałem odłożyłem szklankę i zrobiłem kilka kroków w ich stronę ,rozglądając się na boki .Nagle ktoś złapał mnie od tyłu i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia do ogrodu .                                                                                          
-Puść -krzyknąłem ,machając rękami ,aby się uwolnić .                                                                                                   
-Cicho bądź !Zostawiłeś otwarte drzwi kretynie .Masz szczęście ,że ja to zobaczyłem ,a nie jakiś psychopata .-powiedział spokojnie Zayn i odwrócił mnie przodem do siebie .Miał opuchnięte oczy .Pewnie długo płakał .Przyglądał mi się przez chwilę ,skrzywił się ,po czym znów odwrócił i pchnął w głąb domu .                                                                                                                                                                                   
-Idź do łazienki  i doprowadź się do porządku .Śmierdzi od ciebie alkoholem i wyglądasz jak byś zapomniał co to prysznic ,ciepła woda i mydło .Chcesz ,żeby Harry zobaczył Cię w takim stanie ?                    
 Zatrzymałem się w połowie korytarza prowadzącego do łazienki .Chciałem uciec .I pewnie zrobiłbym to ,gdyby nie dłonie Zayna zaciśnięte na moich ramionach .                                                                                    
-Nie pójdę tam .On mi tego nie wybaczy .To wszystko moja wina . -powiedziałem najspokojniej jak umiałem ,choć i tak  mój głos brzmiał trochę histerycznie .                                                                                        
 -Właśnie dlatego musisz jechać .Jesteś mu to winien . -mruknął Zayn i wepchnął mnie do łazienki . -Masz 10 minut -dodał i zamknął drzwi .                                                                                                                      
Wziąłem prysznic ,i założyłem czyste ubrania .Kilka razy umyłem zęby ,aby pozbyć się zapachu alkoholu .Wyszedłem z łazienki 10 minut ,ale po czasie .Zayn nie stał pod drzwiami .Zajrzałem do salonu ,lecz tam też go nie było .Nagle poczułem przyjemny zapach .Kawa !Skierowałem się do kuchni i tak jak się spodziewałem ,zastałem Zayna przy ekspresie do kawy .                                                                       
-No wreszcie !-powiedział ,gdy mnie zobaczył -ile można czekać ?Przynajmniej lepiej wyglądasz .                  
 Nalał kawy do dwóch kubków termicznych i podał mi jeden z nich .Bez słowa opuściliśmy mój dom .Nie protestowałem .To i tak nie miało sensu .Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy na spotkanie Harremu.

 

3 komentarze: